Nie zrażeniu nie-do-końca udanymi lotami, po szybkich naprawach na hangarze wróciliśmy na pole, testować samolot aż zacznie w końcu latać. Po naprawach wyglądał prawie jak nowy:
Pogoda znowu dopisywała, co cieszy, ale tylko pierwszego dnia, i przygotowania szły pełną parą. Szczególnie pilot, robił co mógł, żeby loty były dobrze przygotowane.
Samolot w końcu gotowy do lotu, i wypoczywa na krzesełku:
i kolejnego dnia już przy gorszej pogodzie:
W końcu udało się nawet raz urwać silnik, i jak się później okaże nie jedyny, co przekonało nas jednak do powrotu na hangar i gruntownego przemyślenia teorii sterowania.
Mimo dość dramatycznych lądowań, oględziny na hangarze ujawniły nadspodziewanie dobry stan samolotu.
W ich wyniku, no i samych lotów, wróciliśmy do tunelu aerodynamicznego zgłębiać zawiłości aerodynamiki. O czym w kolejnych postach.
@
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz